greg mackeonw to proste bez wysiłku rób to co ważne

Upraszczaj zamiast komplikować

6 udostępnień
6
0
0

„Żeby coś w życiu osiągnąć, trzeba się naharować”. „Nic w życiu nie ma za darmo”. „Bez pracy nie ma kołaczy”. „Oszczędnością i pracą ludzie się bogacą”. I hit ostatnich dni: „Chcesz sukcesu? Pracuj 16 godzin dziennie”. Dlaczego komplikujemy sobie życie, zamiast je upraszczać?

Patrick McGinnis „zrobił wszystko to, czego się po nim spodziewano. Odfajkował wszystkie zadania. Skończył Uniwersytet Georgetown, a później Harvard Business School. Znalazł zatrudnienie w renomowanej firmie z sektora finansów i ubezpieczeń. Siedział w pracy od rana do wieczora, ponieważ czuł, że takie są oczekiwania. Nieraz spędzał w firmie osiemdziesiąt godzin tygodniowo, nawet w wakacje i święta. Nigdy nie wychodził wcześniej niż jego szef, a czasem można było odnieść wrażenie, że w ogóle nie opuszcza biura. Tak dużo podróżował w interesach, że w liniach Delta zyskał status klienta najczęściej korzystającego z ich usług – tak wysoki, że nawet nie miał nazwy. Zasiadał jednocześnie w zarządach czterech spółek na trzech kontynentach. Pewnego razu, kiedy odmówił pójścia na zwolnienie lekarskie, trzy razy opuszczał posiedzenie, żeby zwymiotować w toalecie. Kiedy za którymś razem wrócił do pokoju, kolega powiedział mu, że jest zielony na twarzy. Mimo to przemógł się i dał radę. Nauczono go, że ciężka praca jest kluczem do wszystkiego, czego pragniemy w życiu. (…) Jednak Patrick, który zawsze osiągał więcej, niż od niego oczekiwano, wyniósł ten sposób myślenia na jeszcze wyższy poziom. Nie ograniczał się do przekonania, że ciężka praca prowadzi do sukcesu – uważał, że ciężka praca sama w sobie jest sukcesem. Jeżeli ktoś nie siedzi w biurze do późna, jego zajęcie najwyraźniej nie jest zbyt ważne. Zakładał, że te wszystkie nadgodziny w końcu mu się opłacą. Pewnego dnia obudził się jednak jako pracownik zbankrutowanej firmy. Był 2008 rok, a firma nazywała się AIG. Wartość należących do Patricka akcji spadła o 97 procent. Wszystkie wieczory spędzone w biurze, niezliczone nocne loty do Europy, Ameryki Południowej i Chin oraz wszystkie opuszczone przyjęcia urodzinowe i świąteczne poszły na marne”.

Powyższą historią Greg McKeown, autor bestsellerowego Esencjalisty, rozpoczyna swoją nową książkę To proste. Bez wysiłku rób to, co ważne (od 22 października w polskich księgarniach). W książce tej przekonuje, że nie utrudnianie i komplikowanie sobie życia, ale przeciwnie upraszczanie i szukanie łatwiejszych sposobów osiągnięcia ważnych celów to klucz do osiągnięcia dobrostanu.

Zaprzecza tym samym prawdziwości twierdzenia prof. Marcina Matczaka, prawnika, a prywatnie ojca rapera Maty, które rozpętało niedawno burzę w sieci, jakoby trzeba było pracować więcej, nawet 16 godzin na dobę, żeby osiągnąć sukces. W swojej książce McKeown dowodzi, że im więcej pracujesz, im bardziej się starasz, im mocniej napinasz i naciskasz, tym bardziej zwiększasz swoje szanse nie tyle na sukces, co na porażkę, niechybne wypalenie lub… zgon.

W Esencjaliście. Mniej, ale lepiej McKeown pisał o konieczności wyczyszczenia swojego życia z rzeczy zbędnych, mało wartościowych i skupiania się na robieniu rzeczy właściwych. Niestety sukces jego pierwszej książki sprawił, że na fali popularności autor sam zapędził się w kozi róg. Miał tyle właściwych rzeczy do zrobienia, tyle ważnych, wartościowych wykładów i spotkań, że „to, co ważne” zupełnie go przytłoczyło. Esencja, która miała działać ożywczo, motywująco, dodawać energii i nadawać sensu jego działaniom, stała się toksyną.

Jak do tego doszło?

McKeown zauważył, że uległ przekonaniu, któremu ulega większość ludzi, iż „poświęcenie samo w sobie jest ważne i pożądane”. Uwierzył w fałszywy, według niego, podział, jaki obowiązuje we współczesnym świecie, a który opiera się na dychotomii, traktowanej przez nas niemal jak prawo przyrody, że rzeczy ważne muszą być trudne, zaś to, co łatwe niechybnie jest trywialne. Jesteśmy tak bardzo nieufni wobec „łatwości” i tak przywiązani do wartości trudu, że dychotomię tę rzadko kto kwestionuje. Stała się ona swego rodzaju świętą krową, której kult nijak ma się do naszej natury (wszak ludzki mózg kieruje się zasadą najmniejszego wysiłku i dąży do osiągnięcia celu, wybierając linię najmniejszego oporu).

„Również z ewolucyjnego punktu widzenia skłonność do chodzenia na łatwiznę jest przydatna. Przez większą część historii ludzkości miała ona istotne znaczenie dla naszego przetrwania i postępu” – zauważa.

Dlaczego więc zamiast zwalczać wrodzony instynkt poszukiwania najłatwiejszych sposobów działania, nie wykorzystujemy go do osiągania tego, czego potrzebujemy? – zastanawia się McKeown. – Dlaczego komplikujemy zamiast upraszczać?

Jeśli spojrzymy na naszą współczesną rzeczywistość, w zasadzie cały rynek nowych technologii dąży do tego, żeby było nam łatwiej. Kiedy chcemy zrobić zakupy, możemy to uczynić jednym kliknięciem, bez wychodzenia z domu, z dowozem pod drzwi. Jeśli chcemy obejrzeć film, nie musimy maszerować do kina, wystarczy opłacić dostęp do danej produkcji w VOD. Na kolejny odcinek serialu nie musimy już czekać tygodnia, wystarczy Netflix i mamy wszystko od razu. Jeśli potrzebujemy jakiejś informacji, odpalamy wyszukiwarkę i voilà!

Jednocześnie wraz z ułatwieniami w jednych sferach życiach, w innych ilość procedur i komplikacji rośnie. Każdy, kto pracuje w korporacji wie, jak powolny i skomplikowany jest tam proces decyzyjny. Każdy, kto prowadzi własny biznes wie, przez jak wiele urzędów, podatków i papierologii musi się przejść, żeby funkcjonować i nie narazić się na kary finansowe z racji niedopełnienia wszystkich wymogów nakładanych na przedsiębiorcę przez rozmaite instytucje. Każdy, kto prowadzi organizację pozarządową wie, jak skomplikowane są niekiedy wnioski grantowe – zarówno na etapie ich składania, jak i na etapie rozliczania się z nich. Każdy z nas w codziennym życiu doświadcza też tego, że musi przetrawiać tysiące informacji, pamiętać o dziesiątkach spraw czy wykonywać szereg czynności, o których jeszcze kilka dekad temu nawet by nie pomyślano. Oczywiście mamy do tego narzędzia, które niby wszystko nam ułatwiają: pamiętają za nas, liczą, analizują trasę na mapie itd. A jednak mimo tych wszystkich ułatwień, coraz częściej zdarza się, że nasz system nerwowy nie wytrzymuje. Nie radzi sobie z ilością danych, tempem ich przepływu, obciążeniem bodźcami, wielością wyboru i związaną z tym koniecznością podejmowania rozmaitych decyzji.

„Moc obliczeniowa ludzkiego mózgu jest ogromna, ale ograniczona. Przetwarza on ponad sześć tysięcy myśli dziennie. Kiedy napotykamy nową informację, mózg musi podjąć decyzję dotyczącą sposobu alokacji zasobów kognitywnych, które zostały mu do dyspozycji” – tłumaczy McKeown.

A ponieważ nasz mózg jest tak zaprogramowany, że „daje priorytet emocjom o dużej wartości afektywnej – takim jak strach, uraza czy złość – to właśnie one zwykle wygrywają”. Niestety tego typu emocje zabierają nam resztki zasobów mentalnych. Nic dziwnego więc, że życie zaczyna nam się jawić jako trudne, nasze problemy nierozwiązywalne, a my zamieniamy się w narzekające i sfrustrowane zombie.

Receptą McKeowna na tę „zombiezację” jest szukanie we wszystkim prostoty i dążenie do STANU BEZ WYSIŁKU oraz do DZIAŁANIA BEZ WYSIŁKU.

Szukanie prostoty można rozpocząć od zadawania sobie pytania: „A gdyby to mogło być proste, jak by to wyglądało?”. I dalej… Która ścieżka najprościej doprowadzi mnie do realizacji mojego ważnego celu? Czy moje myślenie upraszcza czy komplikuje sprawy? Czy trwam w emocjach, które dodają mi energii, czy raczej trzymam się tych, które ją odbierają? Dzielę włos na czworo czy raczej biorę życie takim, jakie jest? Skupiam się na rzeczach ważnych, czy tracę czas na pierdoły? Kontroluję czy odpuszczam kontrolę? Daję sobie prawo do błędu czy kultywuję perfekcjonizm? Działam płynnie czy zrywami? Napinam się czy rozluźniam?

Upraszczając dążymy do osiągnięcia STANU BEZ WYSIŁKU. Stan ten to „doznanie, którego doświadczamy, gdy jesteśmy wypoczęci fizycznie, odciążeni emocjonalnie i pełni energii psychicznej. Jesteśmy w pełni świadomi, czujni, obecni, uważni i skupieni na tym, co najważniejsze w danej chwili. Jesteśmy zdolni z łatwością skoncentrować się na ważnych sprawach”. W stanie bez wysiłku możemy DZIAŁAĆ BEZ WYSIŁKU, czyli „osiągać więcej przy mniejszych staraniach. Przestać zwlekać i robić oczywisty pierwszy krok. Kończyć projekt, nie roztrząsając każdego detalu w nieskończoność. Osiągać postęp dzięki utrzymywaniu stałego tempa, a nie dzięki pracy na siłę w heroicznych zrywach. Osiągać więcej, niż trzeba, nie przemęczając się”.

Żeby poznać proponowane przez McKeowna sposoby na odnajdywanie w życiu prostoty i osiąganie STANU BEZ WYSIŁKU, warto zajrzeć do To proste. Bez wysiłku rób to, co ważne.

Ale być może krótkim zobrazowaniem, jak to można zrobić, będzie przykład postępowania, które rodzina pisarza wdrożyła, gdy borykała się z ciężką chorobą jednego z jej członków. Greg McKeown opowiada:

„Postanowiliśmy, że pewnych rzeczy nie będziemy robić. Sytuacja była wystarczająco trudna do zniesienia, żeby ją jeszcze bardziej pogarszać.

Nie zamierzaliśmy torturować się pytaniami, na które nie było odpowiedzi.

Nie zamierzaliśmy zamartwiać się na śmierć najgorszymi scenariuszami.

Nie zamierzaliśmy narzekać, że lekarze nie wiedzą, co się dzieje.

Nie zamierzaliśmy oszukiwać się i mówić, że nie jest tak źle.

Nie zamierzaliśmy niczego na siłę przyspieszać.

Nie zamierzaliśmy zadawać sobie pytania, dlaczego spotkało to akurat nas.

Nie zamierzaliśmy analizować wszystkich artykułów podsyłanych nam przez dobrych ludzi.

Nie zamierzaliśmy próbować radzić sobie z tym sami.

Zamiast tego postanowiliśmy skupić się na prostych i łatwych rzeczach, na które mieliśmy wpływ.

Siadaliśmy przy pianinie i razem śpiewaliśmy.

Chodziliśmy na spacery.

Czytaliśmy książki.

Graliśmy w gry.

Szukaliśmy dobrych rzeczy i rozmawialiśmy o nich.

Modliliśmy się razem.

Jadaliśmy razem obiady.

Wznosiliśmy razem toasty.

Opowiadaliśmy sobie historie.

Śmialiśmy się.

Byliśmy wdzięczni.

Robiliśmy to wszystko codziennie i szybko zauważyliśmy, że zaczęła działać jakaś magiczna siła. Czuliśmy się mniej obciążeni. Mniej wyczerpani. Nie wypaliliśmy się”.

Życie nie musi być ciężkie, nie musi być trudne. Czasami po prostu wystarczy go tylko nie komplikować.

Tej autorki: Stres zabija, zabij stres (najlepiej śmiechem)

Greg McKeown, To proste. Bez wysiłku rób to, co ważne, mtbiznes 2021

może Ci się spodobać

Uzależnieni od biedy

Ciułanie, chomikowanie, magazynowanie. Kupowanie za dużo i na zapas. Lub odwrotnie: tzw. podcieranie tyłka szkłem, skąpienie każdego grosza,…
mniej

Mniej

Mniej słów, mniej myśli, mniej dźwięków, mniej bodźców, mniej rzeczy, mniej ludzi, mniej wrażeń, mniej uczuć… mniej problemów,…
singiel

Życie singla

Dlaczego singielstwo budzi tyle kontrowersji? Czy – jak twierdzą niektórzy – jest ono przejawem egoizmu, nieodpowiedzialności, społecznego niedostosowania,…
poświęcenie

Poświęcenie

Czym jest poświęcenie? Czy warto poświęcać się dla innych? A jeśli tak, to w jakim stopniu, dla kogo…

Wszystko jest ściemą

W dobie fake newsów, deepfake’ów, manipulacji informacjami i sterowania naszą aktywnością przez cyfrowych gigantów, coraz częściej pada pytanie…