Spitsbergen kojarzy się ludziom z wycieczką na koniec świata. Nie jest to całkowicie pozbawione sensu. Spitsbergen jest największą wyspą norweskiego archipelagu Svalbard ze stolicą w Longyearbyen, położoną zaledwie około 1300 km od bieguna północnego. Longyearbyen słynie z bezcłowych zakupów, abstrakcyjnie niskich temperatur oraz „zakazu umierania”.
Najwyższą władzę na Svalbardzie stanowi gubernator, który ma siedzibę na Spitsbergenie. Populacja ludzi składa się głównie z Norwegów, Szwedów oraz Tajów i wynosi około 2,7 tys. osób. Jest mniejsza niż liczba niedźwiedzi polarnych, oscylująca w granicach 3 tys. osobników. Ze względu na mało potulny charakter tych zwierząt podczas opuszczania ludzkich osad wymagane jest noszenie przy sobie broni.
Ciekawostką jest zakaz posiadania kotów i fretek, ponieważ Svalbard stanowi naturalne środowisko występowania bogatej populacji arktycznych gatunków ptaków, a zwierzęta te stwarzają zagrożenie dla ich życia.
Temperatura na tym biegunie zimna waha się latem od 3 do 7, a zimą od -13 do -20 stopni Celsjusza. Rekord temperatury padł w lipcu 2020 roku i wyniósł 23 stopnie powyżej zera, zaś najzimniejszą odnotowaną temperaturą było -45 stopni w marcu 1986 roku.
Miasteczko Longyearbyen to najdalej wysunięta na północ osada ludzka. Niegdyś stanowiła prężny ośrodek wydobycia węgla kamiennego, dziś jest portem lotniczym i centrum turystyki, a także jedynym miastem w Norwegii, gdzie można zaopatrzyć się w towary bez cła.
Najbardziej zdumiewającą ciekawostką Longyearbyen jest „zakaz umierania”. Cmentarz miejski jest permanentnie zamknięty od 70 lat. Przyczyną tego stanu rzeczy było odkrycie w 1950 roku, że wieczna zmarzlina chroni ciała przed procesem rozkładu, w związku z powyższym zachował się w nich wirus hiszpanki, która w latach 1918–1920 zdziesiątkowała ludność na świecie. Gdyby klimat się ocieplił, mogłoby to wywołać ponowny wybuch epidemii.