Psycholog dr hab. Wojciech Kulesza z Uniwersytetu SWPS w rozmowie z portalem PAP Nauka w Polsce twierdzi, że rodacy stosują kiepską strategię radzenia sobie z przytłoczeniem pandemią. Według niego Polacy wykazują „nierealny optymizm”, podczas gdy w tym wypadku bardziej adekwatny byłby „nierealistyczny pesymizm”.
– Lęk może nie, ale wskazany byłby realizm, a jak się nie da, to nierealistyczny pesymizm, czyli myślenie, że to przede wszystkim my możemy zachorować. Kiedy ktoś jest nierealistycznym optymistą – to trochę tak, jakby jeździł samochodem bez zapinania pasów, uważając, że jest świetnym kierowcą i nic mu się nie stanie. Nierealistyczny pesymizm jest dużo zdrowszy – twierdzi ekspert. Jego zdaniem, na obserwowane obecnie, stosunkowo spokojne nastawienie ludzi do epidemii wpływa m.in. proces zwany habituacją.
Prócz tego Wojciech Kulesza ma też kilka wskazówek dla władzy: aby sprawić, by obywatele bardziej się przejmowali zagrożeniem, należy zaangażować wiarygodne autorytety w kampanię informacyjną. Surowe mandaty tutaj nie pomogą. Ludzie będą bowiem robić tylko to, co trzeba, by uniknąć kary. Chodzi zaś o to, żeby chcieli sami z siebie stosować niezbędne środki bezpieczeństwa.