Tydzień Zrównoważonego Transportu, Dzień bez Samochodu
Czasem warto wybrać inny niż auto środek transportu, fot. Jacek Zemła

Podróżowanie bez samochodu? Możliwe!

3 udostępnień
3
0
0

Druga połowa września to czas, kiedy przypominamy sobie o cieplejszych ubraniach oraz o tym, że być może nie wszędzie trzeba jechać samochodem. 16 września rozpoczął się Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu, którego zwieńczeniem jest Dzień bez Samochodu, przypadający na 22 września. Ten tydzień ma skłonić Europejczyków do refleksji nad ich kondycją fizyczną, zdrowiem i związkiem tychże z jazdą spalinowymi maszynami.

Nie będę namawiał do całkowitego porzucenia samochodów, bo to niemożliwe. Ale nawet nie rezygnując z nich możemy wiele zdziałać, by powietrze wokół nas było czystsze – i to nie tylko w Tygodniu Zrównoważonego Transportu. Możemy też przy okazji zadbać o sprawność fizyczną oraz nawiązać ciekawe relacje ze współpasażerami.

Jak jeździć ekologicznie?

Na przykład bardzo ważne jest dbanie o sprawność silnika. Źle wyregulowane spalanie, szczególnie w dieslu, uszkodzony albo wycięty katalizator to przyczyny kopcenia i wydzielania śmierdzących spalin, które trafiają wprost do naszych płuc. Bo rury wydechowe są tuż nad ziemią i dmuchają nam prosto w twarz, odmiennie niż kominy elektrociepłowni, które jednak mają lepsze czy gorsze elektrofiltry i zioną 100 metrów nad naszymi głowami.

Chcąc zadbać o siebie, swoich bliskich oraz innych mieszkających w tym kraju, warto posłuchać specjalistów od tzw. ecodrivingu. To styl jazdy, który powoduje, że samochód mniej szkodzi środowisku i nam wszystkim. Chodzi mniej więcej o to, aby nie cisnąć gazu do dechy i nie hamować z piskiem opon przed każdymi światłami. Ruszajmy delikatnie, przewidujmy sytuację na drodze, puśćmy pedał gazu, jeśli widzimy, że za 200 metrów jest czerwone światło. A jeśli za 100, przyhamujmy lekko, a nuż się zmieni i przyspieszymy bez konieczności zatrzymania. Bo samochód pali najwięcej, kiedy rusza, więc jeśli jedziemy płynnie – oszczędzamy paliwo.

Taka jazda, którą sam uprawiam, daje naprawdę zdumiewające rezultaty. Moje auto, gdy nim jadę, pali mniej niż producent podaje jako dolną granicę średniego spalania. Być może nie uwierzycie, ale osiągam wyniki hybrydy, choć hybrydy nie mam. Klocki hamulcowe nie zużywają się tak bardzo, czym zadziwiłem ostatnio mechaników w stacji, gdzie pojechałem na okresowy przegląd. „Jak to, panie, 60 tysięcy przejechanych kilometrów na liczniku, a klocki prawie jak nowe?”. Cóż, lubię dbać o moje auto i o klimat. I lubię na jednym baku zrobić 700 kilometrów! Wtedy dopiero czuję, jak mnie nie cierpią arabscy szejkowie, żyjący z opróżniania szybów i wszelkie koncerny naftowe.

Argumenty zmotoryzowanych, że to nie samochody trują, ale węglowe piece, są może i przekonujące, lecz na pewno nie dla tych, którzy po mieście poruszają się rowerem. Jeżdżę na dwóch kółkach sporo i staram się unikać ruchliwych ulic. Wolę nadłożyć parę kilometrów, byle nie jechać wzdłuż wielopasmowej arterii. Dlaczego? Bo wiem, jak tam śmierdzi. I wiem, jak wiele mija mnie samochodów, za którymi ciągnie się pióropusz czarnego dymu. Tak, czarnego jak smoła. Nie uwierzylibyście, że to nie ciężarówki i autobusy trują najbardziej, ale eleganckie limuzyny, których silniki oraz filtry cząstek stałych DPF dawno nie widziały mechanika.

Ludzie nie dbają o układy wydechowe, bo sądzą, że sami swoich spalin nie wdychają. To złudne. Te spaliny z tysięcy niesprawnych aut kumulują się, tworząc nad powierzchnią ziemi kilkunastometrową „czapę”. Oddychamy nią wszyscy i nie ochroni przed nią żaden filtr ani maseczka. Po prostu nie ma takiej możliwości. Ta czapa spalin wciska się do naszych mieszkań, truje nasze dzieci bawiące się na dworze i nie ma przed nią ucieczki. Najlepiej obejrzeć szyby od zewnątrz, żeby zobaczyć, czym oddychamy. To czarne to w większości niespalone przez silniki Diesla mikrocząsteczki ropy, które są lotne i lubią wnikać z powietrzem do płuc.

Tydzień Zrównoważonego Transportu – rowerem i pociągiem

A może w Tygodniu Zrównoważonego Transportu spróbować obejść się bez samochodu i przy okazji zadbać o swoją kondycję? Można na przykład iść na spacer do parku albo przypomnieć sobie, jak się jeździ na rowerze? To naprawdę duża frajda, o ile przebijemy się poza zatłoczone ulice. Można też zabrać rower do pociągu i pojechać w miejsce, gdzie powietrze jest czyste. Ułatwi to związana z trwającym Tygodniem Zrównoważonego Transportu akcja PKP Intercity, które od 16 do 22 września wozi rowery za złotówkę. Zresztą jest wiele kolei, które zawsze wożą rowery darmo, na przykład Koleje Mazowieckie czy Łódzka Kolej Aglomeracyjna. Może warto się skusić i pojechać do jesiennego lasu?

Z własnego doświadczenia wiem, że gdy oddalimy się od miasta na odległość większą niż 30 kilometrów, świat staje się inny. Wszystko zwalnia, pachnie inaczej, ludzie są jacyś inni, nie pędzą, lecz siedzą popołudniami przed swoimi domkami i patrzą. Często nawet się ukłonią jadącemu rowerzyście. Czasem można z nimi fajnie zagadać, skosztować jabłek z wiejskiego sadu albo jeżyn rosnących przy polnej drodze. Warto się wybrać za miasto, bo tam naładujemy swoje akumulatory i odreagujemy stresy z pracy, których każdy ma pewnie sporo. No, chyba że jest prezesem wszystkich prezesów i nikt mu nie mówi, co ma robić.

Czy pociąg nadaje się do wożenia roweru? – zapyta ktoś. Otóż, wyłączając pociągi wakacyjne nad morze lub do Zakopanego – tak. Z reguły można się teraz łatwo dostać do pociągu z rowerem, bo perony są wysokie, a podłogi w wagonach niskie. Jest tam sporo miejsca. Niekiedy na szybach już z daleka widać oznaczenia, gdzie należy z rowerem wsiąść. Są tam wieszaki, ale ja na przykład roweru nie wieszam, bo szkoda mi kręgosłupa na takie wygibasy, a poza tym mam na stałe założoną sakwę, z której po powieszeniu roweru wszystko by mi się wysypało. Dlatego unikam tego jak mogę i w 9 na 10 przypadków udaje mi się przewieźć rower w pozycji poziomej.

W przypadającym 22 września Dniu bez Samochodu wiele kolei wozi pasażerów bezpłatnie. Niektóre wymagają okazania dowodu rejestracyjnego, inne niczego nie wymagają. Z reguły można też podróżować darmo komunikacją miejską. Trzeba się jednak upewnić, jak to jest w danym przypadku, bo zasady są różne u różnych przewoźników. Na pewno gratis będziemy mogli podróżować Kolejami Mazowieckimi i warszawskimi tramwajami, autobusami tudzież metrem. W Łodzi do bezpłatnego korzystania z komunikacji miejskiej upoważnia dowód rejestracyjny samochodu. Dodatkowo możemy zabrać ze sobą pasażerów – łącznie podróżujących może być tylu, na ile osób jest zarejestrowane nasze auto. W innych miastach może być inaczej, niemniej mimo wszystko warto pokusić się i tego dnia zostawić auto w domu. A nuż nam się spodoba?

Niektórzy już pukają się w czoło. Jak to bez samochodu? Nie po to wydałem sto tysięcy, żeby teraz tramwajami jeździć! Z nimi dyskutować nie zamierzam. Natomiast liczę na tych, którzy cenią sobie możliwość gapienia się w szybę w czasie jazdy, pobawienia się smartfonem bez narażania siebie na mandat, a innych na wypadek, czy też poobserwowanie współpasażerów. Zaręczam, nie wszyscy rezygnują z jazdy samochodem z powodu wysokiej ceny benzyny. Wsiądziecie do tramwaju czy pociągu, to sami zobaczycie. Często tak podróżują ci, których stać na luksus niespieszenia się i niebycia uwiązanym do kierownicy. I to nie tylko w Dniu bez Samochodu…

Tego autora: Gratka dla cyklistów – rowerem po torze dawnej kolei

może Ci się spodobać