Maria Montessori, © Wikipedia

Podejście Montessori – wszechstronny rozwój dziecka

387 udostępnień
387
0
0
„Ławka szkolna to narzędzie opresji, które degraduje ciało. Dzieci siedzą w nich jak przyszpilone motyle” – tak na początku XX wieku opisywała szkołę włoska lekarka, dr Maria Montessori. Dziś na montessoriańskiej filozofii pracy z dzieckiem opiera się wiele szkół alternatywnych. Na całym świecie jest ich już ponad 20 tysięcy.

Lekarka, wizjonerka, feministka, autorka rewolucyjnego projektu edukacyjnego – Maria Monntessori. Urodzona we Włoszech w końcówce lat 70. XIX wieku, przeciwstawiała się tradycyjnemu systemowi szkolnemu. Uważała, że zadaniem pedagogiki nie jest sadzanie dzieci w szkolnych ławkach, ale wspieranie ich spontaniczności, umożliwienie im wszechstronnego rozwoju.

Polska i XIX-wieczny, pruski model edukacji

Pytanie o kształt polskiej szkoły powtarza się cyklicznie każdego roku, 1 września.

To czas, kiedy wielu rodziców zastanawia się nad alternatywnymi metodami nauczania swoich dzieci. Do szkół publicznych mają wiele zastrzeżeń.

Niektórym nie podoba się między innymi pruski model szkoły, zapoczątkowany w XIX wieku w Prusach, za panowania Fryderyka Wilhelma III, kiedy w 1817 roku utworzono tam Ministerstwo ds. Wyznań i Oświaty. Szefował mu Karl Freiherr vom Stein zum Altenstein.

To on stworzył – z niewielkimi modyfikacjami funkcjonujący w wielu krajach do dziś – centralnie sterowany system edukacji: z podziałem na szkoły ludowe, średnie i uniwersytety. Wprowadził też powszechny obowiązek szkolny oraz maturę, która umożliwiała studia uniwersyteckie lub karierę w służbie wojskowej, państwowej i urzędniczej.

Choć od czasów pierwszego ministra oświaty minęło ponad 200 lat, model pruskiej edukacji obowiązuje do dziś: z urzędnikami, którzy układają programy nauczania i listy lektur, jednorocznikowymi klasami, z 45-minutowymi lekcjami, dzwonkami i krótkimi przerwami.

Uczniowie jak przyszpilone motyle

Właśnie ten system chciała zmienić Maria Montessori.

W swoim dziele pt. „Odkrycie dziecka” tak opisywała współczesną sobie szkołę:

Trzymamy uczniów w szkole stłamszonych między tymi degradującymi ciało i psychikę narzędziami takimi jak ławka szkolna, w której trzeba siedzieć oraz nagrody i kary zewnętrzne, by zmusić dzieci do dyscypliny w bezruchu i ciszy. Żeby gdzie ich doprowadzić? Niestety, by prowadzić ich bez żadnego celu. Mechanicznie wlewamy w ich mózgi zawartości programów szkolnych – programów wymyślonych często w ministerstwach i narzuconych przez prawo. Wobec takiego zaniedbania w życiu, które jest życiem naszych dzieci i przyszłych pokoleń, powinniśmy zaczerwienić się ze wstydu.

Uważała także, że dzieci w szkole: tłumią swoją spontaniczną ekspresję i jak nieżywe istoty siedzą unieruchomione w ławkach – tak jak przyszpilone motyle – zamiast rozpostrzeć skrzydła i zdobywać wiedzę z pasją.

Szkolna ławka: narzędzie opresji

Zanim Montessori doszła do wniosku, że twarda i niewygodna ławka szkolna to przyczyna dziecięcych skolioz i narzędzie opresji, dojrzewała do tego powoli. Jeszcze jako studentka medycyny spotkała na ulicy bezdomnego chłopca, który w ogromnym skupieniu i tak zapamiętale bawił się papierkiem znalezionym na ulicy, że nie dostrzegał niczego wokół.

Przyszła lekarka czuła, że w zaniedbanych dzieciach tkwi olbrzymi potencjał.

Kiedy pracowała już w klinice psychiatrycznej Uniwersytetu Rzymskiego zauważyła, że przebywające tam dzieci – w większości sieroty – były przez personel traktowane jak upośledzone. Początkowo sądziła, że są wyjątkowo łapczywe, bo po skończonym posiłku rzucały się na ziemię w poszukiwaniu okruchów. Kiedy Montessori uważnie się dzieciom przyjrzała, ze zdumieniem stwierdziła, że one się resztkami jedzenia bawią.

Okruszki chleba dawały jedyną okazję, by posłużyć się ręką, kciukiem – pisała.

Jako jedna z pierwszych dowodziła, że brak bodźców zewnętrznych ma katastrofalny wpływ na rozwój człowieka. I że maluchy rozwijają się przez zabawę, bo jest dla nich czymś tak naturalnym, jak oddech. Opłakany stan małych podopiecznych zakładu psychiatrycznego tkwił według niej nie w medycynie, a w pedagogice.

Wolne dzieci w „nowej szkole”

W 1906 roku w zamieszkanej przez biedotę rzymskiej dzielnicy San Lorenzo lekarka otworzyła „Casa dei Bambini” („Dom Dzieci”), w którym zaczęła realizować swoją wizję „nowej szkoły”. Ta – jak mówiła – „umożliwi swobodny rozwój aktywności dziecka. Szkoła, w której dzieci pracują dla nich samych, czyli taka, w której są wolne”.

Zamówiła meble i sanitariaty dostosowane do wzrostu małych dzieci, a także sensoryczne pomoce dydaktyczne, które pomagały rozróżniać kształt i wielkość przedmiotów.

A przede wszystkim uwolniła dzieci ze znienawidzonych ławek, bo tłumaczyła:

(…) ruch jest podstawowym czynnikiem niezbędnym do życia i szkoła nie może być jego hamulcem. On ma być pomocny w tym, by dobrze wykorzystać energię i pozwolić dziecku na prawidłowy rozwój.

Na efekty jej pracy nie trzeba było długo czekać. Dzieci, do tej pory uważane za niepełnosprawne umysłowo, zaczęły mówić, bawić się i prawidłowo rozwijać.

„Kary i nagrody są narzędziem niewolnictwa psychiki”

Montessori odnosiła pedagogiczne sukcesy także dlatego, że miała innowacyjne podejście do nauczycieli. Pod jej kierunkiem ci nie usiłowali przystosowywać dziecięcej aktywności do własnych pomysłów. Przeciwnie, podążali za potrzebami i upodobaniami dzieci.

Krytykowała tradycyjne nauczanie. Pisała:

Znamy dobrze to smutne przedstawienie. W klasie znajduje się nauczyciel, który uczniom wkłada wiedzę do głów. Żeby jego praca była dobrze wykonana, niezbędna jest dyscyplina, która zmusza uczniów do bezruchu i nakazuje uwagę. Aby wymusić taką postawę wśród uczniów, nauczyciel ma do dyspozycji nagrody i kary. Czyli uśmiechnięte bądź skrzywione buźki, słoneczka, oceny za zachowanie, „jak będziecie grzeczni, to nie będzie zadania”, „dziś byliście niegrzeczni, więc za karę dostaniecie zadanie”.

Te kary i nagrody (…) są narzędziem niewolnictwa psychiki. One nie łagodzą deformacji. One ją powodują.

W pedagogice Montessori stosowała tzw. podejście bezwarunkowe, czyli bez wyznaczania nagród i kar.

Metoda Marii Montessori

W 1909 roku lekarka opublikowała książkę „Metoda Marii Montessori” i otworzyła pierwsze centrum kształcenia dla nauczycieli. O książce zrobiło się głośno w Europie i Stanach Zjednoczonych, w efekcie w USA uruchomiono sto szkół prowadzonych jej metodą. Jedną z nich założyła córka prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilsona.

Dziś na montessoriańskiej filozofii pracy z dzieckiem opiera się wiele szkół alternatywnych. Na całym świecie jest ich już ponad 20 tys. W montessoriańskich przedszkolach i szkołach dzieci nie siedzą w ławkach, mogą pracować na podłodze na dywanikach, same wybierają pomoce, z którymi będą pracować we własnym tempie i w sposób, który jest dla nich optymalny. To również same dzieci decydują, jak długo chcą oddawać się jakiemuś zajęciu. W każdej chwili mogą je przerwać, aby się czegoś napić lub coś zjeść, mogą przejść się po sali i zobaczyć, co robią inne dzieci. Uczą się rzeczy praktycznych: nakrywania do stołu, zamiatania, mycia podłogi, czyszczenia butów, wiązania sznurowadeł.

Montessoriańskie szkoły w Polsce

Joanna Magen, szefowa Polskiego Instytutu Montessori, napisała o słynnej pedagożce: „Gdyby urodziła się po II wojnie światowej lub gdyby była mężczyzną – wszyscy uczylibyśmy się w montessoriańskich przedszkolach i szkołach”.

Moda na takie przedszkola i szkoły dotarła także do naszego kraju. Większość z nich to placówki niepubliczne, z uprawnieniami szkół publicznych na wszystkich szczeblach edukacji: podstawowej i średniej. Znajdują się głównie w dużych miastach, takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Bydgoszcz, Gdańsk, Łódź, Poznań, ale nie tylko.
Niestety, opłaty za naukę w nich są bardzo różne. W Warszawie wynoszą około 1200 zł za miesiąc, a wiele placówek pobiera dodatkowe opłaty za zajęcia dodatkowe. Choć oferują też zniżki, gdy w szkole uczy się więcej niż jedno dziecko z rodziny.

Aktualną listę szkół, gdzie edukacja odbywa się z zastosowaniem zasad dr Marii Montessori w Polsce można znaleźć na stronie www.ourkids.net

Z okazji 150. rocznicy urodzin Marii Montessori, nakładem wydawnictwa „Mamania” ukazała się książka autorstwa Grazii Honegger Fresco „Maria Montessori. Historia aktualna”. Jej autorka to przewodnicząca Associazione Centro Nascita Montessori, która pracuje na rzecz kształcenia ustawicznego wychowawców i rodziców. W swojej rodzinnej miejscowości założyła szkołę Montessori i kierowała nią wiele lat.


Źródła: Grazia Honegger Fresco: Maria Montessori. Historia aktualna; Maria Montessori: Odkrycie dziecka; O kształtowaniu się człowieka; Metoda Marii Montessori.

może Ci się spodobać
odręczne pisanie ćwiczy mózg

Odręczne notatki ćwiczą mózg

Mózg podziękuje ci, jeśli będziesz starał się pisać odręcznie. To doskonałe ćwiczenie, które w przeciwieństwie do pisania na…