Lockdown za nami, pora ruszyć się z domu. Nie trzeba zaraz myśleć o dalekich wyjazdach. Wakacje w Polsce też mogą być przygodą. Zwłaszcza gdy zdecydujemy się na zwiedzanie sensoryczne. Do takiego poznawania naszego pięknego kraju zachęca podróżniczka Marzena Filipczak w swoim przewodniku Poczuj.PL. Podróże po Polsce w poszukiwaniu wrażeń.
Marzena Filipczak zwiedziła z plecakiem wiele krajów Afryki i Azji, gościła w chatach tubylców i na śniadanie zrywała z drzew świeże papaje. Jednak w ubiegłym roku, z powodu pandemii, zniechęcona utrudnieniami w podróżowaniu postanowiła na nowo odkryć piękno naszego kraju.
– W podróży najbardziej cenię sobie wolność, więc zakazy, nakazy, konieczność rezerwacji, często brak możliwości pozostania spontanicznie tam, gdzie mi się spodoba, odbierają mi całą frajdę z wyjazdu – tłumaczy swoją decyzję o spędzeniu 2020 roku w Polsce i napisaniu książki o miejscach, które warto zobaczyć oraz ludziach wartych poznania. – Zbierając materiały, szukałam różnych aktywności. Zależało mi na dwóch rzeczach. Po pierwsze, by były dostępne dla każdego, także dla amatora – z marszu albo po krótkim szkoleniu. (…) Po drugie, może nawet ważniejsze, chciałam, aby były inspiracją – wyjaśnia klucz tworzenia przewodnika, w którym opisuje miejsca i aktywności związane z naszą lokalną przyrodą.
Clue jej koncepcji zasadza się jednak na tym, by Polskę zwiedzać sensorycznie. Dotykać jej wszystkimi zmysłami: zobaczyć, usłyszeć, powąchać, dotknąć, posmakować.
Za przewodników w tej zmysłowej podróży po kraju służą jej ciekawi rodacy – pasjonaci rzemiosła, często dziedziczący od swoich przodków cenne wskazówki, np. o tym, jak zbudować tratwę, jak wykonać tradycyjną ozdobę łemkowską lub jak przyrządzić lekarstwo czy potrawę według starych, ludowych przepisów.
Poczuj.PL zachęca do aktywności i inspiruje. A oto kilka sposobów na sensoryczną podróż po Polsce, jakie ten przewodnik proponuje.
Na wodzie
Kajakami można pływać niemal w całym naszym kraju. To zresztą coraz popularniejszy rodzaj aktywności, wybierany przez naszych rodaków. Dlatego w wielu miejscowościach powstają kajakowe trasy – turystyczne i nieco trudniejsze – i jak grzyby po deszczu wyrastają wypożyczalnie sprzętu.
Filipczak w swoim przewodniku opisuje trasę dla osób już zaprawionych w bojach, którym niestraszne są trudne warunki na spływie. Proponuje spływ Bugiem – rzeką graniczną Unii Europejskiej. Trasę tę wybiera niewielu turystów, baza dla nich nie jest tam zatem szczególnie dobrze rozwinięta, jednak niedogodności rekompensują przepiękne widoki i… ochrona pograniczników.

Choć za najlepszy czas do podziwiania polskiej przyrody z wody uznaje się ten od połowy maja do połowy czerwca, okazuje się, że spływać kajakiem można cały rok. Późnojesienny urlop na kajakach również może stanowić nie lada atrakcję. Jedynym ograniczeniem jest kra. A że zimno? Za to nie ma komarów. Coś za coś.
Autorka książki podaje mnóstwo informacji przydatnych tym, którzy chcieliby spróbować przepłynąć pierwsze kilometry w kajaku.
Może zainteresuje Cię: Szlakami turystyki alternatywnej – Toruń
Jeśli dla kogoś kajak jest zbyt chybotliwy lub za szybki, może popłynąć tratwą – na przykład po Biebrzy. To dość komfortowy sposób spędzania czasu, ponieważ tratwy są wyposażone w infrastrukturę przydatną turystom, np. toalety, kabiny sypialne, taras widokowy. Jak mówi Adam Raczkowski „Rumcajs”, właściciel wypożyczalni tratew i ich twórca, nad Biebrzę przyjeżdżają specyficzni ludzie – miłośnicy przyrody, lubiący spokój i ciszę. Wiele osób może tutaj spędzić wymarzony urlop w rytmie slow, bo tratwa płynie z prędkością kilometr – półtora kilometra na godzinę. Atrakcją takiego spływu jest możliwość obserwowania przyrody i słuchania ptaków.
A dla bardziej wymagających – houseboat. Taką barką można popływać po Rospudzie, po Kanale Augustowskim (gdzie z powodu różnicy poziomów wybudowano 18 śluz), a nawet przeprawić się na Białoruś. Albo też można wybrać Wielką Pętlę Wielkopolską o długości 700 kilometrów, wytyczoną na Warcie, Noteci i sieci kanałów. A może najpierw 303-kilometrowa Wielka Pętla Żuławska, którą da się przepłynąć z Zatoki Gdańskiej do Zalewu Wiślanego?
Jak? Gdzie? Ile to kosztuje? – w poradniku znajdują się aktualne dane i/lub strony internetowe, gdzie można sprawdzić szczegóły. To ogromna zaleta tej książki – z zawartych w niej wskazówek można czerpać nawet za kilka lat. Co ciekawe, Marzena Filipczak część tras przemierzyła kilkanaście lat temu, a teraz – trochę z konieczności – postanowiła je powtórzyć. Okazuje się, że nadal urzekają, a niektóre z nich ciągle nie są odkryte (czytaj oblężone) przez turystów.