Gary Chapman, amerykański psychoterapeuta, stworzył koncepcję „pięciu języków miłości” jako sposobu na uniknięcie lub przezwyciężenie kryzysów w związkach. Koncepcja nadal jest aktualna. Przytaczają ją psychologowie w przeróżnych poradnikach (między innymi w wydanej niedawno książce „Pięknie odmienieni” Katarzyny Kucewicz i Moniki Januszewskiej). Przypomina ją też „Focus”. W dużym skrócie koncepcja Chapmana zakłada, że do każdego z nas przemawia inny sposób okazywania miłości i przywiązania. Zrozumienie tych zależności może znacząco ułatwić nam wzajemną komunikację i pozwolić uniknąć scysji spowodowanych przeświadczeniem, że np. „jej/jemu już na mnie nie zależy, ponieważ nie mówi mi komplementów”.
I tak, jeśli jesteś człowiekiem, na którego działają:
- słowa: potrzebujesz słyszeć komplementy, zapewnienia i wyznania, czujesz się wówczas kochany i doceniany, również w ten sposób wyrażasz miłość;
- czyny: czujesz, że ktoś cię kocha, gdy wyręcza cię w czynnościach, których nie cierpisz. Na przykład gotuje albo sprząta łazienkę. Podobnie działasz ty, gdy chcesz wyrazić miłość;
- prezenty: podarunki to coś, co cię nakręca; lubisz się nimi chwalić, uwielbiasz je dawać i dostawać. Nie chodzi o to, by były drogie, ale dawane z potrzeby serca;
- rytuały/wspólny czas: nie oglądanie razem telewizji, ale kolacja przy świecach, wspólna kąpiel, wypad nad jezioro – to lubisz najbardziej i to również według ciebie najlepszy sposób na okazanie miłości;
- dotyk: uwielbiasz czułe gesty, ciągle jest ci ich mało, lubisz przytulać się do partnera i w ten sposób okazywać miłość lub uzyskiwać jej wyrazy.
Warto zorientować się, jakim językiem mówi nasz partner i jaki język jest bliski nam samym. Być może dzięki temu unikniemy niepotrzebnych spięć w związku. Jeśli mówicie ze swoją drugą połówką dwoma różnymi językami, dobrze gdy wiedzą o tym dwie strony, wówczas łatwiej o wzajemne zrozumienie.