„Ucz się przez całe życie, zostań przedsiębiorcą, przejdź terapię” – radzi dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca akademicki, z którym rozmawiamy o tym co zrobić, aby żyło się lepiej, czy optymizmu można się nauczyć, a także o wyzwaniach, rozwoju i tym, co w życiu ważne.
Marta Dudziak: Istnieją rzeczy niemożliwe?
Mateusz Grzesiak: Jasne, ale one istnieją nie tylko dla mnie, ale obiektywnie. Na przykład latanie w powietrzu bez użycia sprzętu – nikt tego nie może robić. Zjawiska, które znajdują się w zakresie ludzkiej kontroli, są możliwe – np. bycie bogatym, wykształconym, atrakcyjnym, szczęśliwym, ułożenie sobie życia w innym kraju itd. Wszystko więc, co możliwe, jest możliwe – to logiczne i oczywiste.
Szklanka jest dla pana w połowie pełna?
Nie, szklanka ma dla mnie dokładnie taki poziom wody, jaki się w niej znajduje. Nie jestem ani kimś, kto widzi ją do połowy pełną, ani pustą, oceniam na bazie faktów i analizuję prawdopodobieństwo. Zaczynam zawsze od zdroworozsądkowej analizy, a ta nie zna percepcji szklanek do połowy pełnych lub pustych. Po trzech doktoratach i wielu publikacjach naukowych zdążyłem przesiąknąć sceptycyzmem na tyle, by oduczyć się zarówno hip-huraizmu, jak i narzekactwa.
Na pana stronie można przeczytać jednak, że promuje pan ideę optymizmu… Jak to rozumieć?
Że szukam przeciwwagi dla społecznego marazmu i w optymizmie widzę ten lewar. Jeśli do pesymizmu dodamy optymizm, wtedy staniemy się rozsądni – a to zawsze prowadzi do szczęścia i jest pierwszym krokiem do sukcesów. Optymizm jest zdrowy dla ciała i ducha, więc oczywiste jest promowanie tej idei.
Czy optymizmu / pozytywnego patrzenia można się nauczyć?
Tak, można, podobnie jak każdej innej umiejętności. To kwestia zarządzania percepcją, czyli filtrowania. Oczywiście jedni nauczą się go szybciej, inni wolniej – jak ze wszystkim.

I można nauczyć się cieszyć z tego, co się ma? Przestać skupiać na tym, czego się nie ma?
Można, bo cieszenie się to kompetencja społeczna, wynikająca m.in. z percepcji i zarządzania emocjami. Skupianie się za to samo w sobie nie ma nośnika emocjonalnego, to kwestia kierowania na coś swojej uwagi. Ja na przykład, odpowiadając teraz na te pytania, skupiam się na tym, na które jeszcze muszę odpowiedzieć – i nie jest to absolutnie brak cieszenia się (wręcz przeciwnie, cieszę się, że mogę się wypowiedzieć na waszych łamach), ale kwestia koncentracji na celu.