Guardian obwieszcza triumfalny powrót dresów, podomek i szlafroków. Po lockdownie, który wiosną ogarnął całą Europę, zmieniły się nasze przyzwyczajenia. Mniej się stroimy i mniej zwracamy uwagę na styl, w jakim noszą się inni.
Po tym, gdy wreszcie wyszliśmy z domów, okazuje się, że również bardziej stawiamy na komfort i wygodę niż aspekt estetyczny. Wybierzemy trampki i balerinki zamiast szpilek, dresy zamiast obcisłych dżinsów, oversizowe bluzy i sukienki zamiast dopasowanych strojów, T-shirty zamiast koszul i garniturów. Również firmowe spotkania i konferencje online stały się mniej formalne. Biały kołnierzyk już nie jest wymagany.
Ten trend, jak zauważa portal, natychmiast podchwyciły sieciówki. Ponieważ z zakupami również przenieśliśmy się do internetu, to właśnie w tych sklepach znajdziemy spory wybór ubrań „eleganckich, ale po domu”.
Najbardziej jednak pozytywnym trendem w tym wszystkim jest fakt, że zwróciliśmy się w stronę naturalnych, przewiewnych i ekologicznych materiałów, zamiast sztucznych włókien, które rozkładają się dziesiątki lat.