W „Dużym Formacie” przeczytamy reportaż o „instruktorach uwodzenia” – młodych mężczyznach, którzy za kilka tysięcy złotych uczą jak podrywać i flirtować. Najczęściej zgłaszają się do nich nieśmiali lub introwertyczni trzydziestolatkowie, którzy nie mają żadnych bądź mają niewielkie doświadczenie w relacjach damsko-męskich. Z lektury wyłania się obraz ludzi, których problemy sięgają o wiele głębiej niż nieumiejętność by „podejść i zagadać”. Zgłaszający się do „trenerów” mężczyźni najpierw powinni spróbować odnaleźć własne pasje, zainteresowania, mocne strony.
Tymczasem uczą się zaczepiania kobiet w przypadkowych miejscach, zagajania rozmowy na przystanku. „Piotr prowadził własny zeszyt z otwieraczami (tekstami na rozpoczęcie rozmowy). – Miałem taki tekst, że pytałem, która godzina. Dziewczyna mówiła, a ja podwijałem rękaw, patrzyłem na zegarek i: ‘Zgadza się, prawdę mówisz’ – przypomina sobie” – czytamy.
Kursanci badają też, jakie sporty i ubrania są modne na Instagramie i starają się wpasować w trendy. Stawiają na ilość. Trenerzy mówią im: „Zagadaj do stu, może odpowie dziesięć”. Z tekstu nie wynika jednak refleksja, która komentującym pod artykułem nasunęła się od razu: aby być szczęśliwym z kimś, najpierw należy być szczęśliwym ze sobą!