Człowiek na tyle już wyeksploatował Ziemię, że coraz poważniej myśli o jakimś kole ratunkowym – osiedleniu się na innej planecie naszego Układu Słonecznego. Jakie alternatywy wchodzą w grę. O kolonizacyjnych zakusach w przestrzeni kosmicznej rozmawiamy z Piotrem Torchałą.
Piotr Torchała jako jedna z 24 osób z całego świata został niedawno wyróżniony przez amerykańską organizację The Mars Generation, która promuje edukację w dziedzinie eksploracji kosmosu. Jest założycielem grupy Innspace, w której odpowiada za kwestie techniczne realizowanych projektów. Jeszcze jako student Politechniki Wrocławskiej budował kabinę samolotu suborbitalnego, a jego projekt zdobył główną nagrodę ESA – Grand Prix w konkursie Student Areospace Challenge. Projektował też kolonię marsjańską, co z kolei znalazło uznanie w konkursie Mars Colony Prize. W ramach World Space Week Wrocław zespół Innspace przekonywał dzieci, że człowiek może zamieszkać na Marsie.
Edyta Brzozowska: Wierzysz, że przedszkolaki, którym opowiadasz o kolonizacji Marsa będą mogły w przyszłości tam zamieszkać?
Piotr Torchała: Wbrew pozorom dzieci mają o kosmosie dużą wiedzę. Jedna z dziewczynek, Adela, do tego stopnia zafascynowała się tematem, że samodzielnie przygotowała prelekcję na temat przyszłego życia na Marsie, przedstawiła swoją koncepcję bazy i opowiadała o warunkach życia na tej planecie. Technologie kosmiczne rozwijają się w Polsce bardzo dynamicznie i coraz rzadziej kojarzą się jako zarezerwowane dla wąskiej grupy specjalistów. Za kilka lat praca w branży kosmicznej może być tak samo popularna, jak obecnie ta w branży IT. Dlatego tak ważne jest, aby już małe dzieci zachęcać do odkrywania kosmosu. To one w przyszłości będą poszerzać jego granice.
Twoje zainteresowanie przestrzenią kosmiczną też ma korzenie w dzieciństwie?
Moja fascynacja kosmosem zaczęła się podczas studiów na Wydziale Mechanicznym Politechniki Wrocławskiej. Pilnie śledziłem próby lądowania rakiet SpaceX. Właśnie to sprawiło, że dołączyłem wówczas do kosmicznego koła naukowego.
Porozmawiajmy zatem o kolonizacji przez człowieka Marsa, czwartej od Słońca planety Układu Słonecznego. To realne?
Jak najbardziej. I wcale nie jest to bardzo odległa przyszłość. Dotyczy zresztą nie tylko Marsa, ale i Księżyca. Przecież Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej NASA ma swój program Artemis, ściśle związany z załogowymi lotami kosmicznymi. Celem tego programu jest ponowne wysłanie ludzi na Księżyc w 2024 roku, w tym pierwszej kobiety. Ideą przyświecającą Artemisowi jest założenie tam bazy, tym bardziej że są dowody na obecność na Księżycu wody.
Oprócz programu Artemis jest jeszcze amerykańskie przedsiębiorstwo przemysłu kosmicznego SpaceX, które jako pierwsza prywatna firma transportuje astronautów na ISS. Elon Musk chce utworzyć na Marsie bazę, trwają testy prototypów rakiety Starship. Będą one w stanie zabrać ze sobą 100 ton ładunku. To byłoby ogromne osiągnięcie, gdyż najcięższy ładunek, jaki do tej pory udało się bezpiecznie dostarczyć na powierzchnię Marsa, to łazik ważący niecałą tonę.
Wreszcie Chińska Agencja Kosmiczna CNSA ma na koncie sporo sukcesów, na przykład ich sonda Chang’e 5 przywiozła z Księżyca próbkę gleby. Wszystko to jest niezwykle pomocne w rozwoju kosmicznego know-how.
Ale po co człowiek miałby zasiedlać kosmos?
Choćby po to, aby mieć plan awaryjny na wypadek, gdyby w Ziemię miała z olbrzymią siłą uderzyć asteroida. Uderzenie tak wielkiego obiektu oznaczałoby ogromną katastrofę, ewakuacja zaś pozwoliłaby ludzkości przeżyć.