Dokument Nathana Grossmana o młodej szwedzkiej ekoaktywistce to 59 minut stawania oko w oko z prawdą na temat kryzysu klimatycznego, nas samych, zachodniej kultury celebrytów, a także naszego stosunku do młodzieży i kobiet.
Jednym z najbardziej znanych kadrów filmu jest skulona postać dziewczynki siedzącej pod szwedzkim parlamentem z tabliczką „Szkolny strajk dla klimatu”. Greta Thunberg miała wtedy piętnaście lat, zaciętą, bladą twarz i nie zwracała uwagi na komentarze przechodniów, oburzonych tym, że nie jest w szkole. Wkrótce do tej skulonej na ulicy dziewczynki dołączyły kolejne osoby. Młodzież ze Sztokholmu i innych szwedzkich miast, a jeszcze później tysiące osób w Belgii, Niemczech, USA czy Polsce. Na protesty przeznaczali jeden dzień w tygodniu – piątek. Piątki dla klimatu szybko stały się znakiem rozpoznawczym pokolenia walczącego o swoją przyszłość, o przyszłość planety.
„Początkowo gdy słyszałam o zmianach klimatu, wypierałam tę informację, zaprzeczałam jej. Bo przecież – myślałam – gdyby naprawdę było takie egzystencjalne zagrożenie, przed którym stoi nasza cywilizacja, ludzie nie myśleliby o niczym innym – opowiada w filmie Greta Thunberg.
Żelazna logika, jaką rządzi się jej umysł, nie potrafi zrozumieć braku działania państw, dysydentów, ludzi decyzyjnych, mających wpływ na to, jak myślą masy. Zamiast konkretnych ruchów i odpowiedzialności, pokolenie jej rodziców daje jej radę: „Wracaj do szkoły, dziewczynko”.
Ale dziewczynka pyta:
„Dlaczego miałabym się uczyć dla przyszłości, której w ogóle może nie być? Jaki jest sens nauki, skoro nasze społeczeństwa najwyraźniej ignorują jej ostrzeżenia”.
Zderzenie z lodowcem
Rozpoczynając swój protest dla klimatu, Greta Thunberg zapewne nie mogła przewidzieć, jak trudnego zadania się podejmuje. Że czeka ją konfrontacja z obojętnością i arogancją świata dorosłych. Z hipokryzją świata polityki.
Przerażające są sceny jej spotkań z prezydentami, komisarzami ONZ, włodarzami tego świata.
„To dziecko, ta Greta”– porozumiewawczo chrząka Donald Trump, „Mentalnie zaburzona” – dodaje Bolsanaro. W podobnym tonie opisują Gretę niektóre stacje telewizyjne czy nawet członkowie parlamentów: „Nadwrażliwa, niestabilna, Asperger… sami państwo rozumiecie”.
Nawet jeśli wśród polityków znajdują się tacy, którzy zdają się rozumieć wagę problemu, to mają kłopot z zauważaniem i poważaniem osoby poniżej 18. roku życia. Nawet postępowy, demokratyczny świat Zachodu nie widzi miejsca na poważne traktowanie i dyskusje „z dzieckiem”. Niektórzy politycy próbują zbić na Grecie polityczny kapitał czy ocieplić swój publiczny wizerunek. Ale najczęściej traktują ją protekcjonalnie, pozwalają sobie na niewybredne żarty w jej stronę lub… proszą o selfie.
Dorośli, a szczególnie ci sławni i przy władzy są w szoku, gdy dziecko ze śmiertelną powagą oskarża ich o zabranie jej pokoleniu marzeń i dzieciństwa. Gdy pyta, co zrobili od ich ostatniego spotkania? Dlaczego na spotkanie poświęcone klimatowi przylatują samolotami? Gdy bez cienia uśmiechu mówi im – na sali pełnej ważnych osób – że zachowują się jak dzieci i zmuszają nieletnich do wzięcia odpowiedzialności za sprawy, które należą do ich obowiązków. Gdy mówi o dekadzie, która pozostała, aby zapobiec uruchomieniu się nieodwracalnych zmian.
„Nie powinnam tu być. Powinnam siedzieć w klasie po drugiej stronie oceanu. A jednak zwróciliście się do nas, młodych ludzi, byśmy tchnęli w was nadzieję! Jak śmieliście?” (…) „Okradliście mnie z mojego dzieciństwa i marzeń, oferując w zamian jedynie puste słowa. (…) Znajdujemy się na skraju masowego wymierania, a wy potraficie jedynie opowiadać sobie bajki o wiecznym, nieprzerwanym wzroście ekonomicznym. Jak śmiecie?!” – powie w twarz najważniejszym światowym „liderom” podczas szczytu klimatycznego ONZ w 2019 roku.
Niestety, gdy będzie mówić, parlamentarzyści nie przerwą skrolowania swoich smartfonów. Będą uśmiechać się z przekąsem lub zwyczajnie ignorować jej krótkie wystąpienia. Media zaś wykorzystają pojawienie się charyzmatycznej postaci do szybkiego stworzenia z niej idola młodych, do sprzedaży nagłówków.
Młoda Greta nie mogła przewidzieć rozmiarów ignorancji, z jaką przyjdzie jej się spotkać. Dlatego, gdy się z nią zderza, czuje rozdrażnienie i złość. Popularność ją nudzi i irytuje. Boi się, że zasłania problem, odciąga uwagę od ważnego apelu, jaki próbuje przekazać. Ale jak to Greta, mimo obaw, nie poddaje się, idzie dalej.
Dorosłość małej wiary
Nathan Grossman, twórca filmu o Grecie, ze sceptycyzmem brał się do śledzenia poczynań młodej szwedzkiej aktywistki. On, podobnie jak inni dorośli, też w nią nie wierzył. Gdy dostał informację od znajomego scenarzysty Petera Modestija, który sam filmów nie kręci, a który uważał, że może być to temat dla Grossmana, że może warto by było zająć się poczynaniami siedzącej na ulicy nastolatki, nie był przekonany, że w ogóle to warte zachodu. Wtedy, w 2018 roku wszyscy żyli wyborami, które miały się odbyć 9 września. Dlaczego on miałby się zajmować jakąś gówniarą z jej samotniczym, jednostkowym aktywizmem? Ostatecznie jednak pojechał pod parlament, lecz bez wielkich nadziei, że coś z tego ugra.
„Potraktowałem Gretę Thunberg oschle. Dałem jej mikrofon i powiedziałem, żeby nie robiła sobie nadziei, że z naszego projektu coś wyjdzie. Powiedziałem: Rób swoje i zobaczymy, jak reszta się potoczy” – wyzna potem ze wstydem w jednym z wywiadów.
Gdy jednak poznał Gretę, zrozumiał, że ma do czynienia z osobą niezwykłą. Osobą o ponadprzeciętnej inteligencji, borykającą się z chorobą, choć sama Thunberg nigdy się nad tym nie roztkliwiała:
„Nie cierpię na Aspergera, ja go mam” – zwykła kwitować sprawę.
Asperger sprawia, że jej umysł działa niezwykle analitycznie i pozwala jej z niezwykłą zaciętością rozpracowywać problem. A dla Grety tym problemem jest klimat. Przeczytawszy na ten temat setki opracowań, w międzyczasie przekonała się też, że społeczeństwami rządzą ludzie niemający pojęcia o fizyce, emisjach CO2, mylący klimat z pogodą. I to już w jej głowie się nie mieści. Tego zrozumieć nie potrafi.
Tej autorki: Ekobójstwo – dlaczego Ziemia potrzbuje dobrego prawnika
Samotność
Śledząc na ekranie historię Grety Thunberg, nie sposób nie poczuć rozmiaru samotności i cierpienia, które towarzyszą jej postaci. Te nie znikają mimo wsparcia, jakie dziewczyna otrzymuje ze strony swojej rodziny. Ojciec Grety, Svante zmusza córkę do opuszczania demonstracji, by ta coś zjadła. Towarzyszy jej przy głośnym czytaniu obraźliwych maili, a nawet gróźb śmierci, jakie do niej przychodzą, próbuje „rozbroić” ich siłę rażenia i ewentualny wpływ na samopoczucie córki. Stara się moderować (bez powodzenia) jej bezkompromisowy język. Jest z nią w trakcie trudnej, dwutygodniowej wyprawy z Plymouth w Anglii do Nowego Jorku w USA na szczyt klimatyczny, na który Greta postanowiła popłynąć napędzanym energią słoneczną jachcie. Bo przecież, będąc wierną swoim słowom, nie mogła skorzystać z samolotu.
Ta wierność przekonaniom wiele ją kosztuje. I widać to wyraźnie właśnie podczas tej podróży jachtem. Dziewczynka płacze z wyczerpania nieustannym kołysaniem, hukiem fal i odgłosem wiatru. Jest sama, przerażona, z poczuciem ciążącej na niej odpowiedzialności, która nie pozwala jej się poddać, zawrócić.
Gdy dopływa do celu, staje w blasku fleszy. Znów przez chwilę wydaje się ważna, znów proszona jest o ustawiane zdjęcia, znów celebrowana, uwielbiana, zapraszana na spotkania i wywiady. Niestety świadomość tego, jak wszystkie jej tytaniczne działania oraz poświęcenie niewiele zmieniają w rzeczywistości, tylko pogłębia siedzącą jej na ramieniu rozpacz.
W słynnym przemówienia Grety na forum przywódców EU, nastolatka w końcu się załamuje.
Głos więźnie jej w gardle, z trudem powstrzymuje łzy. Zwykle trzymane przez nią pod kontrolą uczucia, wymykają się. Nie pomaga skupianie się na faktach, na liczbach, bo gdy dopuszcza do siebie emocjonalny wymiar tych danych, nie potrafi zachować chłodnej równowagi. Jest zmęczona powtarzaniem oczywistych, naukowych analiz, nie rozumie, dlaczego nic się nie dzieje, dlaczego inni nie widzą i/lub mają w nosie zagrożenia, o których opowiada. Przecież ona widzi, przecież to wszystko jasno wynika z danych – musimy szybko dokonać zmian. I to zmian potężnych: stylu życia, budowania, robienia zakupów, podróżowania, diety. Dlaczego nie chcemy tego robić? Dlaczego zwlekamy?
Te pytania pozostają bez odpowiedzi. Poczucie osamotnienia rośnie.
Kobiety i dzieci na barykadach
Film Grossmana pokazywany jest obecnie w ramach tegorocznego festiwalu Docs Against Gravity. Stanowi tylko jeden z wielu dokumentów o dzieciach czy młodzieży, skazanych przez pokolenie rodziców na walkę o jutro. Znamienną sprawą, na jaką zwracają uwagę te wszystkie filmy, jest to, że w protestach na rzecz klimatu oraz na rzecz innych ważnych społecznie spraw masowo biorą udział dziewczynki oraz kobiety.
Widać to i w „I am Greta”, i w „Ostatnim pokoleniu” Mikołaja Borowego z Janką Świeżewską – aktywistką Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, i w „Dzieciakach” o dzieciach z Palestyny i Izraela, i w „Sabayi” o oddziale kobiet ratujących niewolnice z obozów ISIS, i w „Drogich dzieciach przyszłości” o aktywistach walczących w Hongkongu, Ugandzie oraz Chile.
Większość działających na rzecz ważnych wartości ludzi to dziewczyny. Marginalizowane, zbywane, wyśmiewane, bite.
Pozornie klimat i sytuacja kobiet nie mają ze sobą wiele wspólnego. Okazuje się jednak, że w wymiarze globalnym zmiany klimatyczne uderzają głównie w kobiety, wiele wśród nich kobiet młodych, dziewczynek.
„W większości kultur ludzkich kobiety są strażniczkami bioróżnorodności. Produkują, reprodukują i zachowują bioróżnorodność w rolnictwie. Jednakże, mimo tej pracy, doświadczenia i intuicji, ich rola jest marginalizowana, praca niezauważana, a ich wiedza uznawana za nieistotną” – twierdzi Vandana Shiva z organizacji kobiet autochtonek walczących o zachowanie bioróżnorodności (Women’s Indigenous Knowledge and Biodiversity Conservation).
„Nie lubię być w centrum uwagi. Nie przywykłam do tego. Całe życie byłam tą niewidzialną dziewczynką z tyłu, której nikt nie widzi i nie słucha. (…) Ale to, czego teraz doświadczamy, to więcej niż zwykły kryzys. To jest największy kryzys humanitarny, jakiego doświadczyliśmy w historii. To nie jest coś, co można zalajkować na fejsbuku” – mówi Greta Thunberg.
Dalsze ignorowanie Grety i innych młodych aktywistów z całego globu odbierze nam wkrótce czas i możliwości na jakąś sensowną zmianę. I to nieodwracalnie.
Warto przeczytać: Skandynawski “Vogue” z ekolożką Gretą Thunberg