Przychodzi taki moment, kiedy negatywne myśli stają się bardzo silne. Nie chcą dać za wygraną. Zabierają energię i chęci do działania. Zabierają całkiem sporą część wiedzy i wszystkiego, czego się do tej pory nauczyłam. Obezwładniają nie tylko głowę, ale i ciało.
Ten natłok pesymistycznych myśli powoduje, że zaczynam wtedy wątpić – głównie w siebie i w to, co robię. Co ja w ogóle wiem? Wewnętrzny krytyk ma wielkie pole do popisu, a jego głos jest zdumiewająco głośny i wyraźny.
Co ja mam do przekazania światu? Co ja mogę? Pojawia się cała lista wątpliwości, które podkopują moje poczucie pewności siebie. Nagle to wszystko, czym zajmuję się na co dzień, z czego jestem taka dumna, pokrywa ogromna mgła niewiary. W głowie huczą rozterki i niedowierzanie.
Kiedyś tych rozterek miałam sporo. Brakowało mi wiary w moje możliwości i nie doceniałam swojej mocy. A w takich momentach, o których teraz mówię, te rozterki wracają bardzo szybko. Ty pewnie też masz zdania, które wracają do Ciebie co jakiś czas. I nie są to zdania wspierające.
A ja? Nawet nie mam wtedy siły z nimi dyskutować. Dlatego ta walka jest z góry przegrana. To tak, jakby bramkarz stał oparty o swoją bramkę. Niby jest na boisku, obok bramki, ale nic nie robi, aby bronić.
Nie zamierzam walczyć z myślami. Nauczyłam się, że nie tędy droga. Gdy z czymś walczymy, na ogół zasilamy to swoją energią. Pojawia się przeciwnik i im dłużej trwa ta walka, tym bardziej on rośnie.
Kiedy jest walka, to muszą być przegrani. A ja nie chcę czuć się przegrana w tej sytuacji, więc walka jako sposób na razie odpada. Nie tędy droga.
Co zatem robić?
Obserwuję dalej tę niewygodę, w której tkwię. I jest mi z tym bardzo dziwnie. Tyle o tych negatywnych myślach mówię, piszę, uczę sposobów na nie. Znam te sposoby i wiem, że są skuteczne, ponieważ nieraz sprawdziłam je na sobie.
To dlaczego „nagle” sama nie mam sił, żeby je stosować?
Emocjonalny rollercoaster – raz jest w porządku, ale potem znowu jakieś kryzysy i wybuchy.
Aż w końcu mocny ból głowy mnie oprzytomnia.
Czas zadbać o siebie! Znaleźć w grafiku czas dla siebie – na totalny relaks, regenerację. Na kompleksowe zadbanie o siebie, o swoje ciało, umysł i duszę. O swój CUD (ciało – umysł – dusza).
I teraz dopiero widzę – jakby z boku.
Powtarzająca się liczba 444. Za każdym razem, gdy widzę trzy czwórki, wiem, że to znak dla mnie, by zająć się sobą i porządnie zregenerować.
Karta, którą losuję: „Zadbaj o czas dla siebie”. Mam kilka talii kart rozwojowych. Korzystam z nich podczas sesji indywidualnych oraz warsztatów. Sięgam do nich także sama, gdy szukam odpowiedzi czy potrzebuję inspiracji, wskazówki od świata. I tym razem, jak widać, karta trafia w punkt.
I ten ból głowy. Ciało w końcu sięgnęło po większy kaliber. Jakby chciało mi powiedzieć: „Tego już nie przeoczysz”. Pulsujący ból głowy sprawia, że natychmiast odkładam wszelkie sprawy na bok i kładę się w ciszy do łóżka. Nic już nie jest pilniejsze.